Co to jest ogród leśny?

Dowiedz się, czym jest ogród leśny i dlaczego jest najbardziej zgodny z naturą. Czytaj więcej

Dlaczego ogród leśny?

Co jest nie w porządku z rolnictwem konwencjonalnym i dlaczego to ogrodnictwo leśne stanowi całościową odpowiedź. Czytaj więcej

Polecane książki

Potrzebujesz więcej wiedzy? Tu znajdziesz przewodnik po lekturach. Czytaj więcej

Tomas Remiarz, “Ogrody leśne w praktyce” – recenzja książki

Ogrody leśne w praktyce Tomasa Remiarza to książka, która stawia sobie za zadanie przedstawienie istniejących realizacji idei ogrodu leśnego po 30 latach od jej sformułowania, oraz pokazać, jak te żywnościowe ekosystemy współpracują ze swymi twórcami i użytkownikami. Zapraszam do lektury prezentacji i kilku uwag na temat tej pozycji.

Przegląd treści

Książka składa się z 5 części: krótkiego „Wprowadzenia” (s. 10-20) oraz czterech rozdziałów głównych, zatytułowanych „Lekcje od natury” (s. 21-61), „Polikultury ludzi: społeczności roślin i ludzi” (s. 62-214), „Od marzeń do rzeczywistości” (s. 215-277) oraz „Podsumowanie i prognoza” (s. 278-302). We „Wprowadzeniu” autor zestawia ogrodnictwo leśne z innymi, pokrewnymi podejściami: agroleśnictwem, rolnictwem ekologicznym czy permakulturą. W części drugiej, „Lekcje od natury”, Remiarz stara się przedstawić zagadnienia potrzebne do zrozumienia funkcjonowania ogrodu leśnego. Zaczyna od permakulturowego pojęcia wzorca, następnie przechodzi do objaśnienia, czym są zbiorowiska roślinne oraz sukcesja ekologiczna, omawia różne aspekty różnorodności (materiału genetycznego roślin, ich rozmaitych funkcji), by wreszcie dojść do kwestii schematów nasadzeń i piętrowości. Na koniec rozdziału krótko podnosi zagadnienie obecności zwierząt hodowlanych w ogrodzie leśnym.

Rozdział 3, „Polikultury ludzi: społeczności roślin i ludzi”, to najdłuższa (152 strony, czyli prawie połowa) i najważniejsza część książki. Jest ona serią reportaży z istniejących realizacji różnych ogrodów leśnych, które autor podzielił je na cztery grupy: ogrody przydomowe, ogrody edukacyjne, ogrody miejskie i ogrody „komercyjne”, czyli takie, które produkują w części bądź całości żywność nie na potrzeby właścicieli, lecz na sprzedaż. W każdej kategorii mamy po 4-5 przykładów, i to jeszcze dobranych w taki sposób, aby pokazać możliwe zróżnicowanie. W fragmencie traktującym o ogrodach przydomowych mamy więc miniaturowy ogródek o powierzchni 1 ara, raczej inspirowany ogrodem leśnym niż nim faktycznie będący, dwa projekty o powierzchni kilku arów, okazalszy, kilkunastoarowy ogród Tima i Maddy Harlandów, a na koniec 7-hektarowe gospodarstwo, którego właściciele jednak nie nastawiają się na produkcję, i na większości powierzchni posadzili drzewa z przewagą gatunków niejadalnych, na ogród leśny w ścisłym tego słowa znaczeniu przeznaczając jedynie nieduży obszar w pobliżu domu. W części poświęconej ogrodom leśnym o charakterze edukacyjnym mamy natomiast opis ogrodu ulokowanego przy szkole podstawowej, w ogrodzie botanicznym, przy gospodarstwie permakulturowym, i wreszcie słynny ogródek leśny na dachu International Solidarity Center w Reading. Z kolei w części poświęconej miejskim ogrodom leśnym mamy reportaże z trzech ogrodów społecznościowych, założonych przez wolontariuszy na terenach należących do miasta (Manchester, Seattle, Kassel), oraz bardzo interesujący projekt Village Homes w kalifornijskim Davis, gdzie ponad 40 lat temu powstało całe osiedle domków zaprojektowane w taki sposób, by zapewnić mieszkańcom dostęp do wspólnej przestrzeni przeznaczonej na rozległe ogrody żywnościowe. Najbardziej zróżnicowana jest część dotycząca ogrodów komercyjnych. Znaleźć w niej można dwa przykłady niewielkich ogrodów przydomowych, których właściciele w pewnym momencie poczuli się zmuszeni (nadwyżki żywności) bądź znaleźli sposób (produkcja sadzonek) na przekucie swego przydomowego ogrodu w źródło dodatkowego dochodu. Inny reportaż dotyczy niewielkiego gospodarstwa ogrodniczego, które po zmianie właściciela przeszło z uprawy roślin jednorocznych na polikulturę wieloletnich. I wreszcie mamy w tej części przykład sporego (50ha) gospodarstwa sadowniczego w Andaluzji, nastawionego na produkcję oliwek, które w obliczu rosnących problemów związanych ze zmianą klimatu i degradacją gleby zaczęło stopniowo wprowadzać do swego konwencjonalnego układu rozmaite rozwiązania zaczerpnięte z ogrodnictwa leśnego.

Rozdział 4, „Od marzeń do rzeczywistości”, ma w zamyśle autora wyposażyć czytelnika w wiedzę niezbędną do założenia własnego ogrodu leśnego. Zaczyna się od zagadnień związanych z oceną posiadanego miejsca pod planowany ogród leśny, wkomponowania go w otoczenie oraz organizacji elementów infrastrukturalnych (ścieżki, ujęcia wody, oczka wodne, miejsca do rekreacji itp.). Następnie autor przechodzi do kwestii roślin okrywowych, strategii nasadzania oraz produkcji własnych sadzonek. Rozdział kończą uwagi dotyczące pielęgnacji ogrodu oraz radzenia sobie ze szkodnikami. Rozdział 5 przynosi krótkie podsumowanie oraz szereg załączników – instrukcje dotyczące badania gleby, kalendarz rozmnażania roślin, wykaz gatunków, które można uprawiać w ogrodzie leśnym, oraz coś w rodzaju indeksu ułatwiającego poruszanie się po książce.

Ogródek leśny na dachu International Solidarity Center w Reading

Ocena książki

Zacznijmy od mocnych stron. Główny zamysł książki, czyli przedstawienie, jak ogrody leśne funkcjonują w praktyce, jest niewątpliwie dobry. Najstarsze założenia, zainspirowane pierwszymi pracami Roberta Harta, mają w tej chwili ponad 30 lat, a ogrodnictwo leśne jest już całkiem popularne w kilku krajach (Wielka Brytania, USA, Kanada, Holandia). W związku z tym przyjrzenie się sposobom, w jakie ich twórcy interpretują wyjściową ideę, dostosowują ją do swoich potrzeb oraz możliwości, i wreszcie jak ich założenia funkcjonują w szerszym kontekście społecznym, jest tematem zdecydowanie wartym zbadania.

Pomysł na książkę jest zatem bardzo interesujący, i jego realizacja również jest na dobrym poziomie. Szczególnie cenne jest w mojej ocenie z jednej strony pogrupowanie przez Remiarza opisywanych ogrodów leśnych na kilka kategorii, a z drugiej zróżnicowany dobór przykładów w obrębie każdej z wyróżnionych grup. Ma to trzy zalety. Po pierwsze, wyróżnienie ogrodów leśnych o funkcji edukacyjnej i komercyjnej pozwala wykroczyć poza myślenie o tym systemie upraw jako o prywatnej strategii na samowystarczalność. Opisane przykłady pokazują, że ogrody leśne mogą pełnić cenne funkcje edukacyjne, pozwalając dzieciom i młodzieży na kontakt z realną przyrodą i nabywanie realnych umiejętności, jak również mogą dostarczać swoim właścicielom konkretnych dochodów, nawet jeśli nie są nazbyt okazałych rozmiarów. Po drugie, wyodrębnienie grupy ogrodów społecznościowych pokazuje przykłady udanych realizacji ogrodów miejskich zakładanych na gruntach należących nie do osób prywatnych, lecz do miasta, względnie spółdzielni mieszkaniowej. Przykłady te są szczególnie cenne, mogą bowiem dostarczyć wzorca do realizacji, a z drugiej dostarczają strategii dla tych mieszkańców miast, którzy chcieliby korzystać z ogrodu leśnego, a nie chcą albo nie mogą wyprowadzić się z miasta, ani też nabyć prywatnie działki w obrębie miasta czy tuż pod nim. Ogrody społecznościowe są świetną opcją dla takich osób, a wielką zaletą ogrodów leśnych w porównaniu z konwencjonalnymi jest to, że wymagają znacznie mniej pracy – rzecz kluczowa z punktu widzenia osób pochłoniętych mnóstwem codziennych obowiązków. Po trzecie, bardzo dobry jest dobór przykładów, i to właściwie w każdej z grup. W grupie przydomowych mamy zatem zarówno mikroogródek inspirowany ogrodem leśnym, jak i całkiem spore założenia, które pozwalają ich właścicielom na produkcję nadwyżek. W grupie edukacyjnej na szczególne wyróżnienie zasługuje wspomniany ogród na dachu w Reading, który jest znakomitym przykładem kreatywnego zagospodarowania przestrzeni miejskiej, stwarzającego miejsce do spotkań i odpoczynku, źródło żywności, a także zagospodarowanie problematycznych zasobów (powierzchni dachu, deszczówki z dachów przylegających). Wreszcie w grupie komercyjnej mamy zarówno przykład małych projektów, nawet znów w skali mikro, które mimo to mogą przynosić dochody (produkcja sadzonek), jak i wielkoskalowy projekt przekształcenia konwencjonalnego sadu, skądinąd ekologicznego, w coś, co będzie bardziej ekologiczne.

Tak więc główna część książki jest zdecydowanie wartościowa. Niestety, nie bardzo da się to powiedzieć o pozostałych rozdziałach. Zacznijmy od tego, że autor we wprowadzeniu zestawia ogrodnictwo leśne z innymi, pokrewnymi podejściami, ale nie zadaje sobie trudu, by w ogóle zdefiniować czy scharakteryzować to, czym właściwie ogród leśny jest (!). Część 2 dostarcza bardzo ogólnikowego przeglądu zagadnień kontekstowych. Obawiam się, że więcej niż połowa omówionych tam zagadnień nie ma większego albo w ogóle żadnego znaczenia dla kogoś, kto chce po prostu założyć sobie ogród leśny. (Do czego na przykład miałaby się przydać takiej osobie znajomość odróżnienia pomiędzy sukcesją pierwotną a wtórną?) Nawet gdyby jakieś zastosowanie dla tej wiedzy znaleźć, to poruszane w tej części zagadnienia są omawiane pobieżnie i w raczej chaotyczny sposób, wskutek czego nawet te tematy, które są faktycznie ważne (schemat nasadzeń i piętrowość), nie są omówione w zadowalający sposób (inna sprawa, że powinny się znaleźć w części dotyczącej budowania własnego ogrodu). Podobnie rzecz się ma w części 4, przy czym tu nawet jest gorzej, bo zagadnienia o kluczowym znaczeniu przy zakładaniu ogrodu leśnego są albo ledwie wspomniane (np. odstępy między drzewami, lokalizacja krzewów), albo nie ma ich wcale (kwestie związane ze strefami klimatycznymi i mrozoodpornością gatunków), długie natomiast są wywody o takich zagadnieniach, jak zaplanowanie układu dróg, przestrzeni otwartych czy cechy ścieżek (!).

Generalnie części 2 i 4 sprawiają wrażenie doczepionych na siłę do części reportażowej. Zarówno tytuł książki, jak deklaracja we wprowadzeniu sugerują, że w książce będzie chodzić o przyjrzenie się temu, jak ogrody leśne funkcjonują w praktyce – publikacja ma “zrewidować tę wciąż młodą praktykę, przeanalizować, co działa, a co nie, i spojrzeć na możliwości, jakie niesie przyszłość” (s. 10). Można przypuszczać, że autor uznał, iż dołączenie uwag o charakterze praktycznym (bądź takich, które jego zdaniem miałyby mieć jakieś praktyczne znaczenie) też wpisuje się w temat książki, i można by się na to zgodzić, gdyby były one przedstawione w ścisłym powiązaniu z opisywanymi realizacjami, jako wnioski praktyków, wyciągane po latach pracy nad założeniem i ukształtowaniem ogrodu leśnego. Tak jednak nie jest, gdyż w książce dostajemy po prostu ogólnikowy, oderwany od reportaży przegląd zagadnień związanych z zakładaniem i funkcjonowaniem ogrodu leśnego. Przegląd ten, oprócz problemów wskazanych powyżej, odznacza się tym, że nie ma tu żadnej hierarchizacji ważności tematów, co sprawia, że z praktycznego właśnie punktu widzenia jest on mało użyteczny. Wszystkie zagadnienia są potraktowane formalnie po równi, co gorsza – jak wskazywałem – kwestie nieistotne potrafią zajmować dużo miejsca, a kluczowe są zaledwie wspomniane, i nigdzie nie ma instrukcji, co jest tak naprawdę ważne, a co można potraktować jako sprawę drugorzędną. Obawiam się, że taki sposób prezentacji może być kłopotliwy, by nie rzec zniechęcający dla potencjalnych zainteresowanych.

Poza tym części niereportażowe napisane są męczącym, rwanym stylem. Autor nie przykłada szczególnej wagi ani do tego, by wywód był płynny, ani do tego, by był wyraźnie logicznie ustrukturyzowany. Lubuje się za to w ogólnikowych, niejasnych wyrażeniach, w szczególności uwielbia słowo „może” – zwłaszcza w części 4 czytelnik co chwila dowiaduje się, że „może” zrobić to, i „może” zrobić tamto, co jak łatwo zgadnąć oznacza, że nie dostaje żadnej konkretnej instrukcji co i dlaczego należy w danej kwestii zrobić.

Wreszcie w tekście mamy pewną ilość zaskakujących wpadek merytorycznych. Moja ulubiona znajduje się w zawartej w części 5 tabeli roślin do ogrodu leśnego. Znaleźć tam możemy mianowicie Elymus repens, czyli perz właściwy, sklasyfikowany jako roślina okrywowa (!). No cóż, każdy, kto ma jakieś pojęcie o perzu, zgodzi się, że jest to roślina bardzo dokładnie okrywająca glebę – mianowicie tak dokładnie, że już nic innego w niej nie urośnie… W związku z tym przedstawianie jej jako rośliny okrywowej do ogrodu leśnego to krok, nazwijmy to delikatnie, cokolwiek kontrowersyjny. A jako że szczególną uwagę przykładam w swoim gospodarstwie do orzechów z rodzaju Juglans, moją uwagę przykuł też fragment na s. 75, gdzie w opisie zdjęcia czytamy: „Korona orzecha w ogrodzie rzuca tylko lekki cień na drzewa owocowe, krzewy i piętro roślin zielnych. Orzechy włoskie to inwestycja długoterminowa. Po 25 latach orzech czarny i szary zaczęły rodzić owoce, ale gatunki europejskie i japońskie jeszcze ich nie dały”. Oczywiście w obrębie gatunku orzecha włoskiego, jak każdego innego drzewa, mamy do czynienia z dużym zróżnicowaniem genetycznym, jednak zasadniczo zdecydowaną przewagę mają genotypy o gęstym listowiu – typowy orzech włoski to drzewo rzucające gęsty cień (nawiasem mówiąc podejrzewam, że to właśnie ów gęsty cień jest obok jego ogólnej żarłoczności właściwym wyjaśnieniem większości przypadków kłopotów ze wzrostem innych roślin w jego sąsiedztwie, w których to przypadkach zwykle jest posądzany o działanie allelopatyczne), o ile oczywiście jest zdrowe, bo antraktoza może w trakcie trudnego sezonu bardzo listowie przerzedzić, nawet u bardziej odpornych odmian. Tak więc mogą się trafić osobniki o luźnych koronach, ale jeśli niezorientowany czytelnik zechce podążyć za tą informacją i zaplanuje rozmaite nasadzenia pod swym orzechem, łatwo może się srodze zawieść. Poza tym autor powinien wiedzieć (i uświadomić to czytelnikowi), że orzechy włoskie można szczepić, że istnieją liczne wyselekcjonowane odmiany, i że odmiany te nie tylko rodzą przewidywalne orzechy (w mniej więcej przewidywalnej ilości), ale – inaczej niż przypadkowe siewki – od razu zaczynają owocować, zwykle jako nawet 2-3 letnie szczepy. Nie trzeba zatem czekać 25 lat na zbiory, choć oczywiście na plenność zbliżoną do pełnej poczekać trochę trzeba. (Nawiasem mówiąc, jeśli drzewa ze zdjęcia przez 25 lat nie wydały owoców, to już raczej nie wydadzą).

Uwagi do wydania polskiego

Styl przekładu polskiego nie poprawia sytuacji, już i tak kiepskiej w oryginale. W tekście sporo jest miejsc, w których przekład jest mechaniczną kalką oryginału, co oczywiście skutkuje niezręcznością, a nawet ograniczoną zrozumiałością stosownych fragmentów; da się znaleźć i takie miejsca, w których w ogóle nie wiadomo, o co chodzi. Poza tym mamy parę błędów przekładu, z których najważniejszy dotyczy polskiej nazwy kluczowego dla ogrodnictwa leśnego w klimatach umiarkowanych drzewa, jakim jest kasztan jadalny (Castanea sativa), w tekście kilkakrotnie błędnie nazwany „kasztanowcem” (w tabeli na końcu książki na szczęście jest poprawnie). Kasztanowiec to oczywiście polska nazwa zupełnie innego gatunku, Aesculus hippocastanum, który z prawdziwym kasztanem nie ma nic wspólnego poza podobieństwem wyglądu owoców, i który w ogrodzie leśnym można zalecać jedynie jako drzewo uzupełniające – jako pożytek dla zapylaczy, surowiec zielarski oraz źródło saponin do środków myjących.

Uwagi końcowe

Książka pozostawia zatem mieszane wrażenia. Główny pomysł jest dobry, i jego realizacja też, dzięki czemu książka może służyć jako źródło inspiracji do myślenia o kształcie i funkcjach własnego ogrodu leśnego. Natomiast z pewnością na wyrost, i to mocno, są deklaracje wydawcy, który reklamuje książkę jako „gruntowny podręcznik” (s. 4 okładki). Do podręcznika, w szczególności dobrego, książce daleko. Dostajemy w niej bardzo interesujące i inspirujące reportaże z różnych ogrodów leśnych, ale mało przydatnych instrukcji, w dodatku przedstawionych w ogólnikowy i chaotyczny sposób, i to jeszcze z pominięciem albo bardzo oszczędnym potraktowaniem zagadnień kluczowych. Na koniec nie sposób nie wspomnieć o cenie polskiego wydania, która wynosi aż 120 złotych, czyli mniej więcej tyle samo, co oryginał. Zainteresowani sami muszą ocenić, czy warto tę kwotę tak zainwestować.

Add a Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked *